Rzymska bazylika Santa Maria in Trastevere, kościół tytularny polskich kardynałów, zachwyca pięknymi mozaikami, m.in. cyklem sześciu scen z życia Maryi autorstwa Pietro Cavalliniego. W Tygodniku IDZIEMY (nr 52/2021) ukazał się niedawno artykuł ks. Waldemara Turka powięcony temu właśnie cyklowi. Za zgodą Autora i Wydawnictwa zamieszczamy artykuł w całości na naszej stronie. Dodatkowo publikujemy kilka zdjęć przedstawiających mozaiki wykonane przez Cavalliniego oraz polonika znajdujące się w Bazylice.
U Matki Bożej na Zatybrzu
Rzymska bazylika Santa Maria in Trastevere, kościół tytularny bł. kard. Stefana Wyszyńskiego, zachwyca mozaikami Pietro Cavalliniego.
Turyści i pielgrzymi z Polski odwiedzający Rzym zwykle uwzględniają w swoich programach Trastevere (Zatybrze), uroczą dzielnicę Wiecznego Miasta, pełną zabytków, kościołów i pałaców, wąskich uliczek, barów i restauracji. Tłumno tu zwłaszcza wieczorem, kiedy przybysze i sami rzymianie, po dniu zwiedzania albo licznych zajęć, siadają przy stoliku, najlepiej na zewnątrz lokalu (a dzięki grzejnikom jest to możliwe nawet jesienią i zimą), zamawiają spaghetti, pizzę albo sałatę, do tego kieliszek wina i – jak mówił jeden ze znajomych Włochów – próbują pojednać się z życiem…
ŚWIĄTYNIA POLSKICH KARDYNAŁÓW
Znajdująca się w centrum tej dzielnicy bazylika Santa Maria in Trastevere, uważana przez wielu znawców za najstarszy na świecie kościół pod wezwaniem Matki Bożej, przyciąga uwagę już swoją architekturą zewnętrzną, zwłaszcza portykiem z pięcioma łukami, dzwonnicą i umieszczonymi w górnej części fasady mozaikami ilustrującymi przypowieść Jezusa o pannach nierozsądnych i roztropnych. Gdy ktoś to widzi po raz pierwszy, zwykle nie zdaje sobie sprawy z tego, co go czeka wewnątrz świątyni, która zadowala nawet najbardziej wymagającego znawcę sztuki i budowli sakralnych.
Jeśli jesteśmy szczęśliwcami i w momencie, w którym wchodzimy do wnętrza świątyni, jest ona dobrze oświetlona, wywiera na nas tak duże wrażenie, że nie bardzo wiadomo, od czego zacząć dokładniejsze jej oglądanie. Czy od bogatej w kolory mozaikowej podłogi w stylu cosmatesco? Czy od uroczego sufitu ze złoconymi kasetonami zaprojektowanymi przez słynnego Domenichino? Czy też od oryginalnych starożytnych kolumn, zwieńczonych kapitelami jońskimi i korynckimi, zdobiących swego czasu świątynie i budowle pogańskie? Wszystko to zasługuje na uwagę, wszystko jest zabytkowe i dobrze zachowane, wszystko zachęca do refleksji i modlitwy.
Polacy mają dodatkowe powody, żeby ten kościół nawiedzić i nacieszyć się jego artystycznym i duchowym bogactwem. W głębi prawej nawy bocznej znajduje się grobowiec i pomnik kard. Stanisława Hozjusza, wszechstronnie wykształconego biskupa warmińskiego, który odegrał znaczącą rolę na Soborze Trydenckim. To on założył kościół i hospicjum św. Stanisława, do dzisiaj istniejące na Via Botteghe Oscure, w centrum Wiecznego Miasta. Zmarł w położonej niedaleko Rzymu miejscowości Capranica i został pochowany właśnie w bazylice Matki Bożej na Zatybrzu, która była jego tytularnym kościołem kardynalskim. Może właśnie dlatego także w naszych czasach papieże przydzielali tę świątynię kardynałom znad Wisły: bł. Stefanowi Wyszyńskiemu (o czym informuje nas pamiątkowa tablica, umieszczona naprzeciw grobowca Hozjusza) i Józefowi Glempowi.
SCENY Z ŻYCIA MARYI
Wśród mozaik ozdabiających ściany prezbiterium znajduje się cykl sześciu scen wykonany przez Pietro Cavalliniego (1240–1330), przedstawiający główne wydarzenia z życia Maryi: narodziny, zwiastowanie, Boże narodzenie, pokłon trzech króli, ofiarowanie, zaśnięcie (na marginesie warto dodać, że to na ulicy Pietro Cavalliniego znajduje się Polski Papieski Instytut Kościelny, w którym mieszkają księża skierowani przez swoich biskupów na studia do Rzymu).
Oprócz bardzo wysokiej wartości estetycznej sceny te mają szczególne znaczenie dla historii myśli ludzkiej, bo powstały w czasie, który zapowiadał bardzo poważne przeobrażenia w mentalności i w pojmowaniu sztuki ludzi końca średniowiecza. Można pytać, skąd Pietro Cavallini czerpał inspiracje w Rzymie, którego wielkość artystyczna została przez stulecia poddana surowej próbie zniszczeń i grabieży. Jak sztuka starożytna była przeżywana i interpretowana w ostatnich wiekach średniowiecza, u progu tego okresu, który tak mocno zapisze się w sztuce nie tylko Włoch, czyli renesansu?
Mozaiki były oczywiście znane w starożytnym Rzymie, zarówno tym pogańskim, jak i chrześcijańskim. Z pewnością artysta oglądał tego typu dzieła w absydzie kościoła św. Pudencjany, wykonane w V w., jak i te w kościele św. Praksedy z IX w., z niezwykłym przedstawieniem „rajskiego ogrodu”. Dodatkowo mniej więcej w tym samym czasie pracował w Rzymie inny wielki mistrz sztuki mozaikowej Jacopo Torriti, autor urzekających scen o tematyce maryjnej, które możemy do dzisiaj podziwiać w absydzie bazyliki Matki Bożej Większej.
W mozaikach Pietro Cavalliniego w Santa Maria in Trastevere dostrzegamy triumf złota, szlachetnych kamieni, bogatych ubrań i kolorów. Znawcy sztuki upatrują w przedstawionych sześciu scenach z życia Maryi liczne elementy bizantyjskie, zwłaszcza w złotych tłach i w eleganckich otaczających je kadrach. Wystarczy zwrócić uwagę w scenie narodzin Najświętszej Maryi Panny na bogato zdobione zasłony, kolorowe stroje św. Anny i towarzyszących jej osób, na kobietę trzymającą nowo narodzone dziecię i sprawdzającą ręką temperaturę wlewanej do wazy wody…
W scenie zwiastowania tron, na którym zasiada Najświętsza Dziewica, przypomina fasadę wspaniałej katedry gotyckiej. Nie wydaje się, żeby to był przypadek, wszak w tym czasie w wielu miastach Europy powstawały świątynie, które oparły się próbie czasu i do dzisiaj przyciągają do siebie wierzących i niewierzących, otwartych na prawdziwą sztukę. A cóż powiedzieć o przedstawionym w tej samej scenie aniele Gabrielu, stojącym na skale, i jego przebogatych w kolory skrzydłach?
Dużo finezji i delikatności dostrzegamy w pokłonie trzech króli; Maryja i Józef stoją przed łukiem portyku, a nad fantazyjnym urwiskiem wznosi się miasto za murami. Kłaniający się królowie umieszczeni zostali między portykiem i wzgórzem. To chyba jeden z najpiękniejszych krajobrazów całego cyklu.
Ofiarowanie rozgrywa się pośród trzech wysokich, cienkich budowli. Z jednej strony stoi Matka Boża z wyciągniętą ręką, która przed chwilą podała Dziecko Symeonowi. Ten trzyma Dziecię delikatnie i szykuje się do wypowiedzenia swojego słynnego dziękczynienia. Po bokach umieścił Cavallini z jednej strony św. Józefa z ofiarnymi gołąbkami, z drugiej św. Annę.
Wreszcie scena zaśnięcia Najświętszej Maryi Panny, z kolorowymi aniołami i apostołami; może tu bardziej niż na innych przedstawieniach odnosi się wrażenie, jakby Pietro Cavallini malował za pomocą mozaiki, jakby były one pociągnięciami pędzla. Artysta gra na odcieniach koloru, tworząc światłocienie, które maluje bez konieczności używania czarnych konturów wczesnośredniowiecznych twarzy.
Jak twierdzi jeden z włoskich historyków sztuki, Cavallini odzyskał naturalistyczną pełnię sztuki późnej starożytności, zachowując nienaruszone ikonograficzne osiągnięcia teologii średniowiecznej. Tę jego cechę można naprawdę określić jako renesans cywilizacji klasycznej, wywodzącej się z łona chrześcijaństwa.
MOZAIKA BOŻEGO NARODZENIA
Na szczególną uwagę zasługuje mozaika przedstawiająca Boże narodzenie. Trzej aniołowie i dwaj pasterze adorują nowonarodzone Dziecię. Poniżej dostrzegamy siedzącego św. Józefa, zamyślonego, zatroskanego, jakby przewidującego to, co go czeka… A w samej szopce i blisko niej artysta umieścił sporo zwierząt, nadających całej scenie niepowtarzalny klimat wydarzenia, które zmieniło losy świata. Szopka odtwarza w osobliwej mieszance opowieść ewangeliczną i tradycje apokryficzne, w tym przypadku głęboko zakorzenione w wierze ludowej. Dziewica w pozycji półleżącej ma na sobie niebieski maforion, wierzchnią szatę, rodzaj długiego i szerokiego kobiecego szala, sięgającego od głowy do stóp. Może on być również purpurowoczerwony i wtedy wskazuje na Jej królewskość, ale jego niebieska wersja był częstsza w późnym średniowieczu i wskazywała na boską naturę Nowonarodzonego.
Obok Dzieciątka zawiniętego w pieluszki dostrzegamy wizerunki wołu i osła, wyobrażonych zgodnie ze słowami proroka Izajasza: „Wół rozpoznaje swego pana i osioł żłób swego właściciela; Izrael na niczym się nie zna, lud mój niczego nie rozumie” (Iz 1, 3). W dolnej części sceny widzimy pasterza młodzieńca, który pasąc swoją trzodę, gra na jakimś starożytnym instrumencie muzycznym, co razem tworzy bardzo lubiany motyw ze starożytności, zwłaszcza rzymskiej, rozpowszechniony przez bukoliki Wergiliusza. Obok tej sceny Pietro Cavallini umieścił inną, z napisem „Taberna meritoria”, wskazującym na starożytne hospicjum dla weteranów, nad którym zbudowano bazylikę, symbolicznie tutaj przedstawioną. Sama grota i żłób są w kształcie sarkofagu i – w kontekście bizantyjskim – nawiązują do przyszłej ofiary Odkupiciela i Jego tymczasowego pochówku.
Dwaj aniołowie adorujący Odkupiciela to wizualny komentarz do chwały rozbrzmiewającej w niebiosach podczas wcielenia Słowa. Trzeci anioł trzyma rodzaj szarfy z wypisanymi po łacinie słowami: „Annuntio vobis gaudium magnum”, czyli „Zwiastuję wam radość wielką” (Łk 2, 10). Odnoszę wrażenie, jakby ten anioł także w naszych czasach był Bożym wysłannikiem do wszystkich ludzi dobrej woli odwiedzających ten kościół.
GALERIA ZDJĘĆ PRZYGOTOWANA PRZEZ REDAKCJĘ “POLONIA IN ITALIA”
Commenti